sobota, 30 marca 2013

WESOŁYCH ŚWIĄT

ŻYCZĘ WSZYSTKIM POGODNYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH, DUŻO RADOŚCI ORAZ RODZINNEJ ATMOSFERY PRZY STOLE :)


niedziela, 24 marca 2013

Warszawa 2009


Nie wiem jak inni Blogerzy, ale ja bardzo lubię wycieczki po Polsce. Cztery  lata temu obraliśmy za nasz kierunek Warszawę. Zdjęcia, które poniżej przedstawiam nie są niestety rewelacyjne jakościowo, ale wtedy do dyspozycji pozostał nam dość wiekowy aparat. 

Pobyt w stolicy trwał trzy dni jedynie, jednak zaliczyliśmy najważniejsze dla nas miejsca.

Pierwszego dnia postawiliśmy na historię. W związku z moimi zainteresowaniami, nie mogło obyć się bez Powązek oraz odwiedzenia grobu Ireny Sendlerowej i Władysława Szpilmana. Odwiedziliśmy także Muzeum Powstania Warszawskiego oraz zobaczyliśmy pozostałości po getcie. Przypadkowo trafiliśmy także na Umschlagplatz. Liczne wojenne naleciałości w formie tablic czy innych upamiętniających wydarzenia II wojny światowej znaków przeniosły nas mentalnie do tamtych czasów. Przyznam szczerze, że oglądałam już wtedy „Czas honoru” i śledzenie losów serialowych bohaterów i tym samym Warszawy przyczyniło się w dużej mierze do obrania za cel podróży stolicy.  


Kolejne dni spędziliśmy w nieco ‘luźniejszy’ sposób. Zaliczyliśmy Łazienki, które bardzo mi się spodobały. Lubię tego rodzaju klimaty. Mieliśmy ustaloną trasę po Warszawie, zawierającą najważniejsze dla nas obiekty, tak więc zwiedzaliśmy stolicę spacerowo. W naszym repertuarze, ostatniego już dnia, nie zabrakło także ZOO.


Zastanawiam się czy inni Blogerzy mają tak, że po obejrzeniu jakiegoś filmu czy ulubionego serialu odczuwają później zwiększoną chęć obejrzenia miejsc filmowych akcji na żywo. Ja zdecydowanie tak. Wiadomo, że priorytetem są dla mnie zainteresowania i do pewnych miejsc nie ciągnęłoby mnie mimo obejrzenia licznych filmów, powstałych w konkretnym kraju czy mieście. Tak czy owak zapałałam ogromną chęcią zwiedzenia USA wzdłuż i wszerz, ale także odwiedzenia bardziej osiągalnych dla mnie terenów jak Zakopane, właśnie przez pryzmat obrazów telewizyjnych bądź kinowych. Tak mi się przynajmniej wydaje;)




czwartek, 21 marca 2013

Okolice Killarney

Kontynuując ostatni post, poniżej zamieszczam zdjęcia miejsc, które szczególnie zapadły mi w pamięć. Pierwszym z nich, i najbardziej według mnie atrakcyjnym, jest wyspa Valentia. Bardzo mile wspominam przechadzkę po niej. Pogoda była rewelacyjna, słońce świeciło, a woda wydawała się migotać. Miłym aspektem było także towarzystwo sympatycznych owiec:)


W drodze na wyspę trafiliśmy także na ciekawe punkty widokowe, z których można było podziwiać klify.


Podczas pobytu w Irlandii zobaczyliśmy także najbardziej wysuniętą na południe latarnię morską głównej wyspy, Mizen Head.


Nie udało nam się objechać całego Ring of Kerry, ale zwiedziliśmy początkowy odcinek. Zastaliśmy tam bardzo ładne i klimatyczne plaże. Trzecie zdjęcie od lewej przedstawia popularny punkt widokowy na jeziora, Ladies view.


Na koniec umieszczam widok z bliskiej okolicy Killarney. Nie pamiętam niestety dokładnej nazwy tego miejca.


Cały wyjazd uważam za bardzo udany. Ludzie okazali się mili i otwarci, a samo Killarney pozostało w mojej pamięci jako bardzo klimatyczne miejsce:)

środa, 20 marca 2013

Killarney

W dzisiejszym poście przedstawiam zdjęcia z irlandzkiego miasta Killarney. Wybraliśmy się tam w lipcu 2008 roku. Spędziliśmy w tym miejscu tydzień i przez większość czasu pogoda dopisywała. Miasteczko bardzo przypadło mi do gustu. Spodobało mi się bardziej aniżeli Dublin (choć w stolicy spędziłam zaledwie kilka godzin). W poście niestety nie mogę umieścić zdjęć zakupionych prezentów czy pamiątek, bowiem wówczas jeszcze nie miałam zwyczaju fotografowania tego typu przedmiotów. Żałuję, bo dość popularny sklep - Penneys zachęcał atrakcyjnymi cenami i kilka ciekawych rzeczy udało mi się zakupić. Nie ograniczyłam się jedynie do tego obiektu handlowego. Wstąpiłam także do aptek i stricte pamiątkarskich sklepików w celu nabycia prezentów dla członków rodziny:)

Poniżej przedstawiam główną ulicę Killarney oraz klasyczny pub od wewnątrz.


Pierwszego dnia wybraliśmy się do Muckross House, pałacu w stylu wiktoriańskim. Był on otoczony ogrodami. W pobliżu znajdował się także wodospad. Bardzo mi się tam spodobało i do tego pogoda była rewelacyjna:)


Wieczorem wybraliśmy się także do Ross Castle. Odbyliśmy tam klimatyczny spacer wzdłuż jeziora.


W następnym poście zobrazuję okolice Killarney. Ponadto przepraszam za dość 'lakoniczną' postawę, ale czas robi swoje i nie pamiętam wszystkich szczegółów zbyt dobrze. Zastanawiam się czy inni Blogerzy także darzą Irlandię sympatią:)

niedziela, 17 marca 2013

Mroźna niedziela

Niestety, bez czapki ani rusz w dalszym ciągu. Żeby jednak tradycji stało się zadość, wybrałam się dzisiaj nad rzekę. Udało mi się wytrzymać tam aż pięć minut:) 


Po powrocie do domu, musiałam trochę podokuczać najmłodszym współlokatorom. Podokuczać, gdyż nie przepadają za czesaniem. Ale jak mus to mus, nie ma zmiłuj:)


Zimny marzec nie nastraja optymistycznie, dlatego poniżej umieszczam zdjęcia z minionych wakacji, kiedy to zabrałam kiciusie na wieś by mogły nacieszyć się świeżym powietrzem. Były dość przerażone, gdyż są to koty stricte domowe. Uważam jednak, że jeśli warunki atmosferyczne pozwalają, warto korzystać z pogody i ułatwić maluchom kontakt z naturą.
W domu potrafią czasami rozrabiać:) Jednak jak widać na  poniżej zamieszczonych fotografiach, na dworze już takimi bohaterami nie były. 


Zauważalny gołym okiem stres w tych kocich oczach wprawił mnie w stan poczucia winy. Uważam jednak, że bezpośredni kontakt z przyrodą wpływa pozytywnie, a z czasem kociaki przyzwyczają się i będą czerpały z takich plenerowych wypadów dużo radości.
Najbezpieczniej maluchy czuły się na parapecie, dlatego też tam wylądowały:)


Życzę Wszystkim miłego niedzielnego wieczoru. Ja planuję obejrzeć film:)

wtorek, 12 marca 2013

Plenerowo w dalszym ciągu

Mam nadzieję, że nie będzie konieczności ubierania zimowej kurtki zbyt długo. Marzy mi się wiosna i świeże powietrze, które dodaje energii  i sprawia, że aż chce się żyć. W tym roku zima dała w kość nie tylko mi. Na spadek formy i nastroju narzekało wiele bliskich mi osób. W związku z tym, że jestem dobrej myśli i ufam prognozie pogody (teoretycznie ma być cieplej), postanowiłam skorzystać z okazji nie do końca udanych warunków na zewnątrz i przedstawić zimowe klimaty. Mam nadzieję, że niedługo będzie już można zamieszczać stricte wiosenne fotografie:)
Wypady w plener mogą mieć swój urok nawet zimą. Poniżej przedstawiam zdjęcia z punktu widokowego, który wydał nam się bardzo atrakcyjny. Miło było spoglądać na Bałtyk z góry, a samo miejsce wydało nam się niezwykle klimatyczne.


W ostatnim czasie zaczęliśmy wyszukiwać nowe, potencjalnie atrakcyjne miejsca na mapie naszego województwa i trafiliśmy na takie oto klimatyczne jezioro:


niedziela, 10 marca 2013

Niedzielny relaks

Na przekór dzisiejszej pogodzie, postanowiłam  opuścić cztery ściany i wybrać się na spacer. Niestety nie trwał on zbyt długo, bo jak się okazało, na dworze warunki były znacznie bardziej dokuczliwe niż mężowi i mi wydawało się. Czerwone nosy mieliśmy już po paru minutach pobytu na świeżym powietrzu.


 Po powrocie do domu nie pozostało nic innego, jak ogrzać się jakimś gorącym trunkiem:)


Na zakończenie, życzę Wszystkim miłego, niedzielnego wieczoru:)



sobota, 9 marca 2013

Pragnienie lata

W związku z tym, że pogoda nie dopisuje, a tym samym wizja lata wydaje się bardzo odległa, postanowiłam choć za pośrednictwem wspomnień wprowadzić nutę wakacyjnego klimatu. Poniżej przedstawiam zdjęcia z zeszłorocznego wypadu do Zakopanego.

Pierwszego dnia wybraliśmy się na Kasprowy Wierch. Moja forma, na tamtą chwilę, pozostawiała wiele do życzenia, dlatego skorzystaliśmy z kolejki linowej. Bilety kupiliśmy z wyprzedzeniem przez internet, dlatego też nie musieliśmy oczekiwać w godzinnych kolejkach. Drogę powrotną pokonaliśmy zaś pieszo.


Następnego dnia dotarliśmy nad Morskie Oko. Niby nie jest to wymagający dużych pokładów energii spacer, a jednak wróciliśmy dość zmęczeni.


W związku z tym, że swego czasu byłam fanką polsatowskiego serialu "Szpilki na Giewoncie" zależało mi na znalezieniu  pensjonatu serialowej Lucyny. I udało się. W trakcie poszukiwań natrafiliśmy także na ciekawy punkt widokowy, co obrazuje panorama przedstawiona poniżej.


Stwierdzam, że serial zrobił dobrą reklamę Zakopanemu. To chyba przez jego śledzenie zapragnęłam po latach ponownie odwiedzić to miejsce. 

piątek, 8 marca 2013

Książkowy post

Dzisiejszy post postanowiłam poświęcić książkom. Powodem tego jest niespodzianka jaka czekała na mnie po przebudzeniu na szafce nocnej. Z okazji dnia kobiet otrzymałam książkę, która wstrzeliwuje się w moje zainteresowania.



Obecnie jestem w trakcie czytania czterech książek: wspomnianej powyżej, 'Trafnego wyboru' J. K. Rowling oraz dwóch poniżej przedstawionych pozycji.  Nie da się ukryć, że lektury te są całkiem od siebie różne, każda wnosi coś innego:)



W ostatnim czasie przeczytałam także parę stricte historycznych książek. Szczególnie w pamięci pozostał mi 'Holokaust' G. Knoppa. Pomimo przepełnienia faktami historycznymi i liczbami, książka zawiera liczne wypowiedzi zarówno zbrodniarzy, jak i ofiar. Wszystko, w moim odczuciu, wyważone jest jak należy tak więc podsumowując: choć smutna i momentami przerażająca to zdecydowanie godna polecenia.


Żeby nie zwariować, w zbiorze ksiąg przeczytanych znalazły się również tzw. readersy. Próbowałam także przebrnąć przez przewodnik o Włoszech, niestety ich czytanie  nie jest moją mocną stroną. Skończyło się zatem na przestudiowaniu kilku toskańskich miast:)


Zastanawiam się jakie książki leżą w Waszym guście i co moglibyście polecić:)

czwartek, 7 marca 2013

Pierwsze chwile Yoli w nowym domu

Kontynuując post wprowadzający, chcę pokazać zapoznanie naszych małych domowników. Jak się okazało, Reksio czuł się już na tyle z nami pewnie, że nie omieszkał podokuczać Yoli na Dzień Dobry. Był bardzo niegrzeczny.






Kotka nie miała łatwego początku, była bardzo zestresowana. 


Martwiłam się o nią pierwszego dnia mocno, jednak z czasem maluchy zaakceptowały się i Reksio nie dokuczał już tak natarczywie Yoli.


No, a teraz są już trochę większe:)


Fajnie mi się pisało te dwa posty. Ciągle mogłabym wspominać, a z kotami na kolanach to już w ogóle:)