Wydaje mi się, że można odnieść wrażenie iż większość postów z ostatnich miesięcy
pisanych jest przeze mnie na jedno kopyto. Faktycznie poruszam się głównie w
tematyce (przede wszystkim jeśli chodzi o zdjęcia) Jana i kociaków aczkolwiek moje
życie kręci się wokół niemalże wyłącznie mieszkania i jego domowników. Póki co
nie planujemy jakichś dalszych wyjazdów krajoznawczych, grafik dopasowany jest
do pór posiłków Jasia. Za jakiś czas jednak, jak jadłospis syna będzie
urozmaicony mamy zamiar nadrobić zaległości.
12 kwietnia obchodziłam 26 rocznicę urodzin. Przypomniałam sobie
jak rok temu Jan siedział jeszcze w brzuchu. Pomimo tego, że odmienny stan
momentami dawał w kość to jednak z perspektywy czasu stwierdzam, że okres ten był
bardzo klimatyczny i w przeciągu wspomnianych dziewięciu miesięcy dużo się
działo jak dla mnie. Przyznam jednak, że wszystko to wydaje mi się takie bardzo
odległe.
W oczekiwaniu na gości. Niestety nie wszyscy mogli dotrzeć
Torty: pierwszy z cukierni, drugi własnej roboty (ale nie mojej niestety)
Mąż upiekł muffiny. Wyspecjalizował się w smaku 'krówkowym'
Mały Jasiu w różnych konfiguracjach
Sezon huśtawkowy rozpoczęty (choć mi jak zwykle za zimno)
Długi spacer
Przypominający lwa Reksio
Yola
I jeszcze więcej Yoli:)
Pozdrawiam serdecznie:)