Ten rok zleciał mi bardzo szybko. Dzisiaj obchodziliśmy pierwszą rocznicę ślubu. Przedsięwzięcie sprzed dwunastu miesięcy zorganizowaliśmy dość skromnie: nie było wesela, a jedynie przyjęcie dla najbliższych. Nie lubimy być w centrum uwagi tak więc pierwsze tańce itd. nie do końca by nas uszczęśliwiły. Rozumiem jednak osoby, które decydują się na organizację wesel, gdyż osobiście jako gość lubię w nich uczestniczyć. Tym samym jako młoda para nie mieliśmy powodów do narzekania na zmęczenie - wolni byliśmy już ok. 23.30 i na spokojnie w domowym zaciszu przy winie wymieniliśmy się wrażeniami, ale także obejrzeliśmy prezenty i kartki z życzeniami. Następnego dnia byliśmy pełni sił.
Mieliśmy dostać z hotelu, w którym zorganizowaliśmy przyjęcie voucher na kolację w rocznicę, ale niestety takowego nie otrzymaliśmy. Wybraliśmy się zatem do miasta naszych 'początków' do kina, na obiad oraz deser oczywiście. Ten drugi nie wygląda spektakularnie, ale nie ukrywam, że McFlurry z McDonald's należą do moich ulubionych przysmaków, które można nabyć poza domem. Po zjedzeniu jednego zawsze odczuwam niedosyt:)
Czasami repertuar kinowy na konkretny tydzień obejmuje kilka interesujących filmów i ciężko zdecydować który z nich chciałoby się najbardziej obejrzeć. Tym razem tak nie było. Moją uwagę zwrócił w zasadzie jeden tylko tytuł: 'Obecność'. Nie ukrywam, że lubię horrory, a ten miał stosunkowo dobre oceny. Nie miałam jednak pewności, że będzie to strzał w dziesiątkę. Jak się jednak okazało: był nim. Film ten oparty jest na faktach. Nie wiem oczywiście w jakim stopniu pokrywa się z rzeczywistością, bo jak wiadomo różnie to bywa. Zdecydowanie jednak mogę go polecić. Trzymał w napięciu podczas wielu scen i kilka razy przestraszyłam się. Nie wiem czy to wpływ atmosfery kina, ale nawet gdyby nie było momentów, w których serce podchodzi do gardła to i tak uważam, że warto poświęcić czas na zapoznanie się z tym obrazem. No chyba, że ktoś nie jest zwolennikiem horrorów.
W związku z tym, że pogoda nie sprzyjała spacerom (zbyt duży upał jak dla mnie), wróciliśmy do rodzinnego miasta, skąd wybraliśmy się do domu na wieś. Poniżej prezentuję fragment altanki autorstwa męża, która obecnie jest w trakcie powstawania.
Zastanawiam się jak inni Blogerzy spędzili weekend i pozdrawiam serdecznie:)