niedziela, 27 października 2013

Jesiennie

Nie ukrywam, że od pewnego czasu bliżej mi mentalnie do Świąt Bożego Narodzenia i atmosfery świątecznej aniżeli okresu wakacyjnego. Pogoda co prawda mi odpowiada - nie jest za zimno, a całkiem przyjemnie aczkolwiek nie mogę się doczekać grudnia i świątecznego przystrojenia miasta czy sklepów. Pomimo tego, że lato wspominam mile (siedzenie w altanie, plenerowe wypady na spacery) to nie straszna jest mi jesień.


We wrześniu dostaliśmy w prezencie sokowirówkę. Codzinnie dzięki temu urządzeniu mogliśmy się cieszyć świeżo wyciskanymi sokami z wiejskich jabłek. Bardzo smaczne i pożywne. Czasami stosowaliśmy także dodatki innych owoców, obecnie jednak z niej nie korzystamy gdyż bazując jedynie na produktach zakupionych w sklepach bądź straganach moglibyśmy pójść z torbami. Czekamy zatem na powrót sezonu:) 


Wczoraj wybraliśmy się z mężem do Lubniewic. Przespacerowaliśmy się nad jeziorem. Obecna pora roku nigdy nie należała do moiuch ulubionych, kojarzyła się z rokiem szkolnym stricte albo z rozpoczęciem roku akademickiego, czyli jak gdyby punktem zawieszenia, kiedy to nie dzieje się nic ciekawego. Obecnie jednak doceniam jej piękno. Z czystym sumieniem mogę powrócić do cieplejszej odzieży - ulubionych swetrów, ale także doceniam klimatyczne wieczory spędzane w domu. 


Na koniec moje dwa maluchy: jeden łasuch, drugi ciekawski plus niedzielna zabawa na drapaku:)