Nareszcie dane jest cieszyć się naprawdę letnią pogodą. W
ostatnim czasie bowiem przestałam widzieć sens np. kupowania stricte letnich ubrań. Pamiętam lato 2006 roku i pragnienie deszczu po długo utrzymującej się
spiekocie. Upałów nie lubię, słońca unikam, męczę się strasznie, szkoda mi
kotów. Jednak w ostatnich latach kiedy nadchodzi jesień odczuwam jakiś taki
niedosyt. Moim zdaniem lata stają się coraz chłodniejsze, Boże Narodzenie
natomiast obchodzone jest w jesiennej aurze, a o weekendach majowych lepiej już
nie wspominać. Tak jak napomknęłam, w chwili obecnej powodów do narzekań nie
mam, ale jeszcze kilka dni temu, kiedy temperatura w nocy oscylowała wokół 12
stopni było trochę przykro. Jestem ciekawa co przyniesie przyszłość w tym
temacie, bo zaplanowanie grilla staje się powoli problemem.
Póki można korzystamy z godnej pogody i spacerujemy. Fajnie
jest wyjść z Jasiem, bez konieczności nakładania dodatkowych warstw, bo im
dłużej trwa ubieranie tym większe ryzyko rozgniewania go;>
Skoro o Jasiu mowa: zaczął się samodzielnie poruszać. Jutro
zmieniam mu wybieg z kanapowego na podłogę. Mam nadzieję, że kołdra położona na
dywanie zabezpieczy go w jakimś stopniu przed ‘kontuzjami’. Przetrzymywanie go na kanapie staje się
jednak mocno uciążliwe, nawet na kilka sekund nie można go spuścić z oka, a
poza tym skoro raczkuje niech ma możliwość ewoluowania i zwiedzania nowych
miejsc – kanapa chyba mu się już trochę znudziła.
Moja przygoda z Nesbo powoli dobiega końca, zbliżam się
bowiem do ostatniej nieprzeczytanej jego autorstwa książki. Obecnie wałkuję
Upiory. Pierwszy śnieg jest rewelacyjny, tak zaskakujący, że można doznać
szoku:)
Mąż wykonał siatkę na okno. Dzięki temu drzwi balkonowe mogą
być otwarte na oścież, a kociaki mają możliwość czerpania świeżego powietrza.
Jasiu w IKEA, kompletuje z Tatusiem w magazynie szafę. Jak widać zęby mu dokazują.
Druga górna jedynka daje o sobie znać do tego stopnia, że nawet smok i żel na
ząbkowanie przestały pomagać. Musieliśmy więc posiłkować się Pedicetamolem.
Prezent – huśtawka spodobała się Jasiowi. Teraz jednak
musimy bardzo uważać, bo zaczyna w niej za dużo kombinować i boimy się, że z
niej wyleci;)
Zastanawiam się jak inni Blogerzy spędzają te ciepłe dni. Pozdrawiam:)