Z mojego punktu widzenia: słabości. Niejednokrotnie byłam
świadkiem sytuacji kiedy rodzic dał klapsa dziecku, bo nie było do końca
posłuszne. Nie wiem co w takiej sytuacji zrobić: przez jednych klaps uznawany
jest za coś ‘niewinnego’, jak dla mnie jest to praktyka bardzo dziecko
upokarzająca. Czy podchodzić i zwracać uwagę? Czy uznać, że każdy ma prawo
wychowywać dziecko jak uznaje za stosowne (jeśli jest to ‘tylko’ przysłowiowy
niewinny klaps). Kiedy obserwuję tego rodzaju zajście ‘zbity’ zaczyna płakać.
Zastanawia mnie czemu ludzie karzą w ten sposób dzieci, rozumiem, że są może zestresowani
życiem, mają swoje problemy, ale czy warto w ten sposób wyżywać się na
słabszych? Nie można nad sobą zapanować? Ja z dwojga złego wolałabym już
nakrzyczeć niż użyć siły. Mam nadzieję, że wytrwam w postanowieniu i nigdy
dziecka nie uderzę (choć gwarancji niestety nie mam, bo znamy siebie na tyle na
ile nas sprawdzono; byłabym sobą jednak bardzo rozczarowana gdybym się do
takich środków posunęła w przyszłości). Dla mnie używanie siły w relacjach
międzyludzkich czy ludzi względem zwierząt jest oznaką tak jak już wspomniałam
na początku: faktu bycia słabym człowiekiem, ale gdy kary wykraczają poza
klapsy to także prymitywizmu i patologii. Uważam, że ludzie na poziomie unikają
wyżywania się na innych fizycznie.
Krzyki także nie są dobre w moim odczuciu. Uszy bolą słysząc
sąsiadkę krzyczącą na swoją córkę, co także często kończy się płaczem. Do
napisania posta zainspirowała mnie jednak kobieta mieszkająca naprzeciwko. Od
samego rana słychać krzyki. Nie panuje nad sobą kompletnie. Dodam, że lubi
spędzać czas na balkonie, bo bardzo często można ją tam zobaczyć, tak więc
wielokrotnie słychać było teksty typu: chcesz oberwać? Jej partner czy
kimkolwiek jest mieszkający tam mężczyzna także zwraca się do (na oko
pięcioletniego) chłopca-syna w podobny sposób. Zakładam, że kochają swoje
dziecko, ale ten krzyk wydaje się czasami tak opętany jakby jego szczerze
nienawidzili. Wiem, że nie powinnam oceniać, bo jest duże prawdopodobieństwo,
że sama będę krzyczeć jak stracę cierpliwość. Marzeniem byłoby jednak umieć się
opanować i starać się pokojowo wyjaśniać sporne kwestie, a co najwyżej podnieść
głos (bez wspomnianego opętania). Zobaczymy jak to będzie, ale podsumowując:
bardzo szkoda mi płaczącego dziecka z powodu zastosowania wobec niego kary
cielesnej, bo od niego nie można wymagać tyle ile od dorosłego. Nie lubię jednak też tych ‘nienawistnych’
krzyków. Zastanawiam się jakie podejście mają inni Blogerzy: czy klapsa
postrzegają jako praktykę, na jaką od czasu do czasu można sobie pozwolić czy
gardzą taką formą kary.