środa, 13 sierpnia 2014

Wynikiem czego jest bicie dzieci?

Z mojego punktu widzenia: słabości. Niejednokrotnie byłam świadkiem sytuacji kiedy rodzic dał klapsa dziecku, bo nie było do końca posłuszne. Nie wiem co w takiej sytuacji zrobić: przez jednych klaps uznawany jest za coś ‘niewinnego’, jak dla mnie jest to praktyka bardzo dziecko upokarzająca. Czy podchodzić i zwracać uwagę? Czy uznać, że każdy ma prawo wychowywać dziecko jak uznaje za stosowne (jeśli jest to ‘tylko’ przysłowiowy niewinny klaps). Kiedy obserwuję tego rodzaju zajście ‘zbity’ zaczyna płakać. Zastanawia mnie czemu ludzie karzą w ten sposób dzieci, rozumiem, że są może zestresowani życiem, mają swoje problemy, ale czy warto w ten sposób wyżywać się na słabszych? Nie można nad sobą zapanować? Ja z dwojga złego wolałabym już nakrzyczeć niż użyć siły. Mam nadzieję, że wytrwam w postanowieniu i nigdy dziecka nie uderzę (choć gwarancji niestety nie mam, bo znamy siebie na tyle na ile nas sprawdzono; byłabym sobą jednak bardzo rozczarowana gdybym się do takich środków posunęła w przyszłości). Dla mnie używanie siły w relacjach międzyludzkich czy ludzi względem zwierząt jest oznaką tak jak już wspomniałam na początku: faktu bycia słabym człowiekiem, ale gdy kary wykraczają poza klapsy to także prymitywizmu i patologii. Uważam, że ludzie na poziomie unikają wyżywania się na innych fizycznie.
Krzyki także nie są dobre w moim odczuciu. Uszy bolą słysząc sąsiadkę krzyczącą na swoją córkę, co także często kończy się płaczem. Do napisania posta zainspirowała mnie jednak kobieta mieszkająca naprzeciwko. Od samego rana słychać krzyki. Nie panuje nad sobą kompletnie. Dodam, że lubi spędzać czas na balkonie, bo bardzo często można ją tam zobaczyć, tak więc wielokrotnie słychać było teksty typu: chcesz oberwać? Jej partner czy kimkolwiek jest mieszkający tam mężczyzna także zwraca się do (na oko pięcioletniego) chłopca-syna w podobny sposób. Zakładam, że kochają swoje dziecko, ale ten krzyk wydaje się czasami tak opętany jakby jego szczerze nienawidzili. Wiem, że nie powinnam oceniać, bo jest duże prawdopodobieństwo, że sama będę krzyczeć jak stracę cierpliwość. Marzeniem byłoby jednak umieć się opanować i starać się pokojowo wyjaśniać sporne kwestie, a co najwyżej podnieść głos (bez wspomnianego opętania). Zobaczymy jak to będzie, ale podsumowując: bardzo szkoda mi płaczącego dziecka z powodu zastosowania wobec niego kary cielesnej, bo od niego nie można wymagać tyle ile od dorosłego.  Nie lubię jednak też tych ‘nienawistnych’ krzyków. Zastanawiam się jakie podejście mają inni Blogerzy: czy klapsa postrzegają jako praktykę, na jaką od czasu do czasu można sobie pozwolić czy gardzą taką formą kary.