Bardzo cieszy mnie nadejście wiosny. Przyznaję, że stan mojego ducha polepszył się nieco. Może to dziwnie brzmi, ale wierzę, że pogoda może wpływać na humor. Marzył mi się wczoraj piknik, ale na takowy było jednak trochę za zimno (myślę, że siedząc na kocu czuć byłoby chłód z podłoża). Pojechaliśmy jednak z mężem nad Wartę, gdzie zjedliśmy po zakupionej w lokalu pizzy. Zwykle stawiam na 'urozmaicone' smaki. Tym razem zdecydowałam się skopiować typ męża, czyli wybrałam pizzę hawajską.
Przedwczoraj z kolei wybraliśmy się do oddalonego o 35 km Barlinka. Odbyliśmy sympatyczny spacer wśród drzew. Uznałam, że skoro warunki dopisują warto mieć trochę ruchu. Barlinek spodobał mi się. Znajdują się w nim idealne trasy spacerowe czy rowerowe, jest też jezioro. Z pewnością często będziemy nawiedzać to klimatyczne miejsce.
W ostatnim czasie postanowiłam nadgonić nieco zaległości filmowe. Obejrzałam film 'Pokłosie', który zdecydowanie polecam. Przedstawia podejście mieszkańców jednej wioski względem holocaustu. Maksymalnej oceny nie wystawiłabym temu obrazowi jednak, gdyż coś mi w nim przeszkadzało. Trudno określić co dokładnie, ale na pewno parę sytuacji wydało mi się naciąganych i takich nie do końca możliwych. W kolejce czeka pięć kolejnych filmów, w tym jeden albo dwa horrory. Najwcześniej zapoznam się z nimi w niedzielę bowiem jutrzejszy wieczór spędzę na weselu bliskiej mi osoby. A skoro o niej już mowa, na urodziny podarowała mi sympatyczny prezent, który prezentuję na poniższych zdjęciach.
Książka ta jest bardzo ciekawa. Pewnie w którymś z wcześniejszych postów wspominałam, że moim marzeniem jest odwiedzenie USA, spędzenie tam z trzech tygodni i poznanie najważniejszych dla mnie punktów. Innymi słowy chciałabym zwiedzić Stany wzdłuż i wszerz. Czytanie przewodników nie idzie mi zbyt sprawnie, najzwyczajniej w świecie ich forma do mnie nie przemawia: za dużo opisów budynków, a za mało ciekawostek, jeśli tak to mogę ująć. Prezentowana powyżej pozycja z przewodnikiem ma niewiele wspólnego, znaleźć w niej można jednak wiele ciekawych informacji, dlatego czytanie jej bezpośrednio przed zaśnięciem dostarcza mi wiele frajdy.
Na zakończenie zamieszczam dwa zdjęcia z udziałem Yoli (by nie czuła się dyskryminowana) choć nie da się ukryć, że psociła dzisiaj niesamowicie (w poszukiwaniu wrażeń wskoczyła pod sam sufit, na tzw. pudło na którym znajduje się łazienkowe oświetlenie, trzeba było oczywiście korzystać z drabiny by pojawiła się tam, gdzie jej miejsce czyli na podłodze).
Życzę Wszystkim udanego weekendu:)