niedziela, 13 lipca 2014

Wspomnienia z Poznania


Kilka tygodni temu  wybraliśmy się do Poznania.  Niestety był to wypad stricte zakupowy, gdyż powoli zaczynamy urządzać pokój Jasiowi i celem naszej wyprawy była jedynie IKEA i zakup szafy. Jasiu na szczęście jakoś mocno nie dokazywał i dzielnie zniósł ogółem cztery godziny w samochodzie. Wyprawa sprawiła mi frajdę, lubię trasę do Poznania. A za co lubię Poznań?


Jest to miasto, w którym spędziłam część edukacji studenckiej. Ostatnie dwa lata studiów budzą we mnie olbrzymi sentyment. Spędzając ten okres na obczyźnie można rzec, marzyłam o weekendzie i powrocie do miasta rodzinnego, innymi słowy żyłam końcem studiów. Teraz jednak, gdy z jakichś – najczęściej właśnie zakupowych - powodów nawiedzam Poznań budzą się we mnie trudne do określenia uczucia, wspomnienia stają się żywe i pojawia z jednej strony radość, a z drugiej strony smutek, że coś fajnego i ‘młodzieńczego’ minęło i już nigdy nie powróci. 
Na pewno nie chciałabym ponownie spędzać pięciu dni tygodnia z dala od domowników aczkolwiek coś czym się cieszyć nie umiałam kiedyś doceniam dzisiaj. Nie potrafię więc rozgraniczyć architektury czy miejskich atrakcji wraz z wydarzeniami, które w danym mieście miały miejsce.

Najważniejszymi okolicznościami, które złożyły się na to, że wspominam Poznań z ogromnym sentymentem jest ‘poszukiwanie’ kotów. Pierwotnie mieć mieliśmy jednego. Udałam się do hodowcy kotów brytyjskich w Poznaniu (w rodzinnym mieście bowiem brak hodowli) i od razu mały Reksio zdobył moje serce. W związku z tym, że umówiłam się tego samego dnia na oglądanie rosyjskich tygrysów, poznałam również małą Yolę o której także zapomnieć nie mogłam i tym samym nasza rodzina powiększyła się o dwa maluchy. Doskonale pamiętam dni ich odbioru i ogromną ekscytację jaka mi towarzyszyła. Fantastyczne były także ich początki w nowym, naszym domu, patrzenie jak się dogadują itd. Cudowny okres muszę przyznać. Namówienie męża na drugiego kota było zatem jedną z najlepszych decyzji jaką podjęłam.  I tak sobie żyjemy teraz w piątkę i jest wesoło:)

Pamiętam też dzień kiedy zaczynałam studencką przygodę z Poznaniem i musiałam zostać w tym mieście gdyż rok akademicki się zaczął. Niesamowity smutek mi towarzyszył, zmęczona byłam już rozłąką w poprzednich trzech latach, które spędziłam w Szczecinie z kolei. Teraz jednak widzę weekendy, w które odwiedził mnie mąż czy siostra, z którą wybrałyśmy się na zakupy świąteczne. Z mężem natomiast byliśmy na targach modelarskich, starym rynku, kupiliśmy dywan do mieszkania i jak zwykle obejrzeliśmy jakiś film i wypiliśmy wino. 

Przejeżdżając koło wydziału historycznego UAM, którego miałam serdecznie dość momentami, o ile nie zawsze, podczas wizyty w Poznaniu, widzę siebie w uczelnianych ławkach i nie dostrzegam tego, że niekiedy stresowałam się, a presja czasu mnie wykańczała. Większość kadry oceniam pozytywnie (choć są wyjątki, które ograniczają się w zasadzie do niektórych doktorantów we własnym mniemaniu przewyższających profesorów;)).  W zajęciach, które mnie nudziły natomiast, obecnie widzę same ciekawostki.

Zastanawiam się jak inni Blogerzy wspominają studenckie czasy i czy podobnie jak ja lubią oddawać się wspomnieniom.

Na koniec zamieszczam kilka zdjęć małych Yoli i Reksia z wspomnianego okresu:)


Pozdrawiam serdecznie:)



19 komentarzy:

  1. Wspaniałe kociaki! Poznań jest świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że nie wiedziałam wcześniej o Twojej wizycie w Poznaniu! Wyskoczyły byśmy na kawę! Świetne fotki :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Niebieskie kociaki najsłodsze na świecie! Napatrzeć się nie mogę :) A Jaś z posta na post coraz większy, rośnie Wam chłopak ;)
    Studia wspominam baaardzo dobrze i czasem tęsknie za czasami studenckimi - były bardziej beztroskie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam podobne odczucia w stosunku do mojego studenckiego miasta Krakowa. Jest tęsknota za przeżytymi wspaniałymi chwilami, miejscami, ludźmi...

    OdpowiedzUsuń
  5. My jesteśmy spod Poznania, a po naszego brytyjczyka udaliśmy się do Wrocławia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja studiowałam tam gdzie mieszkałam, ale ten czas był dla mnie świetny. Szkoda,że minął. Ale Poznań również darzę sporym sentymentem :)
    Ależ Jaś urósł.!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wstyd przyznać, ale nigdy nie byłam w Poznaniu, choć plany są ciągle :-)
    Zdjęcia młodych kotów przepiękne. A z Jasia zaczyna robić się Janek :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie niekiedy dopada tęsknota za czasami liceum, żal mi że takie super czasy mineły. Kociaki słodziaki:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Te koty są wspaniałe, bym je pomiziała :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne kociaki :)
    A moje studenckie czasy? W sumie dziwne... Dojazdy pociągiem wykluczyły mnie z nocnych eskapad z kolegami i koleżankami z roku. Jakoś mi studia w pamięć nie zapadły :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak to jest, jak się studiuje lub jest nawet w innym miejscu często się narzeka i widzi niedogodności. Później zostają sentymenty i to dla nich z nutą smutku patrzy się w stronę danych "naszych" budynków. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. w Poznaniu nigdy nie byłam...jestem z Warszawy i do 25 roku życia tam mieszkałam i studiowałam na miejscu więc takich wojaży niestety nie miałam a myślę, że by mi się to bardzo podobało :) Dawno nie byłam w Ikea a kocham ten sklep :) niestety mam dość daleko do najbliższego bo z 70 km chyba do Katowic a namówić mojego męża na taką wycieczkę to graniczy z cudem :(

    kicie są przepiękne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspomnienia czasów studenckich to jedne z najpiękniejszych moich wspomnień:)
    Koty są przepiękne!

    OdpowiedzUsuń
  14. Absolutnie cudne wspomnienia!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. byłam tylko raz w Poznaniu i z chęcią jeszcze tam wrócę ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie byłam w Poznaniu. chciałabym tam kiedyś pojechać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Też chciałabym mieć kotki :) A studenckie czasy wspominam jak okres wielkich szaleństw, pewnych rzeczy żałuję ale co się wybawiłam to moje :P

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za komentarze :)