Witam serdecznie. W pierwszym
swoim poście pragnę przedstawić członków rodziny.
Pierwszy dołączył do nas (męża
i mnie) Reksio. Miało to miejsce ponad dwa lata temu.
Początki łatwe nie były. Reksiowi
bowiem towarzyszyła duża dawka stresu. Nie dziwiło to nikogo, zmiana otoczenia
nie tylko dla kotów bywa dość istotną zmianą, zmianą mogącą wywołać lęk. Po
wyjściu z transportera nasz nowy domownik zaczął nieśmiało zwiedzać nowe kąty.
Już pierwszego dnia udało się nam
zmotywować go do zabawy.
Wcześniej
jednak musieliśmy zmotywować go do wyjścia spod kanapy.
Zmęczony
ogromną dawką nowych wrażeń grzecznie sobie zasnął na drapaku. Gdy się
obudziliśmy już go tam nie było. Po kilkuminutowych poszukiwaniach okazało się,
że spał z nami, na oparciu kanapy, za poduszką.
Z każdy
dniem było coraz weselej i Reksio czuł się znacznie bardziej pewnie.
Po dwóch
tygodniach życia we troje dołączyła do nas Yola. Historię jej początków zobrazuję w kolejnym poście.
Śliczna :-)
OdpowiedzUsuńKocham Reksia! :) hehehhe
OdpowiedzUsuńI Yolę też! A Arek jest zazdrosny;)
OdpowiedzUsuńJaki śliczny kociak!! Jestem nim zauroczona! Ja mam Lolę od niedawna, ona jednak od samego początku raczej nieśmiała nie była;) To koteczka z bardzo zadziornym i wyrazistym charakterkiem. Wie czego chce i czego sobie nie życzy;) I jawnie to okazuje:D Kochana jest.
OdpowiedzUsuńWidziałam, świetna jest i do tego wygląda na małą psotkę (tak w odniesieniu do jednego z Twoich postów);)
Usuńuwielbiam czytać notki rozpoczynające blogową przygodę ;) Kiciuś jest przesłodki, w pierwszym momencie czytając ze ma na imię Reksiu myślałam że masz małego puchatego psiaka :D
OdpowiedzUsuń