Kontynuując post wprowadzający, chcę pokazać zapoznanie naszych małych domowników. Jak
się okazało, Reksio czuł się już na tyle z nami pewnie, że nie omieszkał
podokuczać Yoli na Dzień Dobry. Był bardzo niegrzeczny.
Kotka nie miała łatwego początku, była bardzo zestresowana.
Martwiłam się o nią pierwszego
dnia mocno, jednak z czasem maluchy zaakceptowały się i Reksio nie dokuczał
już tak natarczywie Yoli.
No, a teraz są już trochę większe:)
Fajnie mi się pisało te dwa posty. Ciągle mogłabym wspominać, a z kotami na kolanach to już w ogóle:)
Śliczne kociaki!!! Aż by się je chciało wyściskać - mogę sobie tylko wyobrazić jakie mają milutkie futerko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękujemy za miłe słowo:) Przebywanie z kotami, w moim przypadku, działa terapeutycznie, przytulanie może ukoić zszargane nerwy, choć niekiedy nie jest przez nie pożądane, pozdrawiam:)
UsuńTe koty są po prostu boskie! Oczy kocura wydają się jakby były sztuczne! Niesamowite!
OdpowiedzUsuńWasz kot też jest super. Wydaje się bardzo milusiński i świetnie wygląda! I do tego chyba lubi pozować ten Wasz model do zdjęć:)
UsuńŚliczne Te Wasze kotki :) ja też jestem kociarą :) mam swojego Stejka :) zapraszam na mojego bloga gdzie dodałam o nim post :) Obserwuje i zapraszam również do mnie :*
OdpowiedzUsuńPiękne kociaki, to rosyjski niebieski ?
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:) Tak, kotka jest rosyjska, kocur natomiast brytyjski:)
Usuńtak właśnie się zastanawiałam nad tymi dwiema rasami :) ślicznie i te oczęta <3
Usuń