Ostatnie dni poświęciłam zaadoptowaniu się w nowej sytuacji. 19 listopada przyszedł na świat nowy członek naszej rodziny. Co prawda przewidywany termin porodu wyznaczony został na dwa dni wcześniej to jednak pojawiające się skurcze zaskoczyły mnie. Psychicznie nastawiałam się bowiem na minimum tygodniowe opóźnienie. Brakowało mi oznak zbliżającego się porodu.
Do szpitala trafiłam we wtorek, wyjść udało się dopiero w piątek. Pomimo tego, że większość personelu medycznego była miła i sympatyczna, to jednak brakowało mi empatii względem 'żółtodzioba'. Nie ukrywam, że wiedzy dotyczącej noworodków nie posiadałam zbyt obszernej, tym bardziej w temacie karmienia. Brakowało mi wskazówek merytorycznych. Odnosiłam wrażenie, że każde pytanie z mojej strony dziwi personel - zupełnie jakbym od razu musiała wszystko wiedzieć. Podczas samego porodu także niczego mi nie wyjaśniano: podawano zastrzyki itd. nie mówiąc przy tym co one mają na celu. Jeśli o coś nie zapytałam wiedzy dotyczącej tego co mnie czeka na danym etapie nie uzyskałam. Powrót do domu był zatem bardzo szczęśliwym dla mnie dniem :) O samym porodzie wspominać lepiej nie będę, bo trauma w dalszym ciągu jest obecna :)
Jan jeszcze w szpitalu.
Jan jedzie do domu.
Kociaki witają Jana. Jak zwykle ciekawskie były nieco przestraszone. Po dwóch dniach mogę jednak stwierdzić, że ewolucja przebiega bardzo sprawnie. Kociakom Jan wydaje się coraz mniej straszny (no może z wyjątkiem chwil kiedy zanosi się płaczem).
Pewnie nie jedną osobę zdziwi 'listopadowa' choinka w domu. Mąż, chcąc wynagrodzić mi porodowo - szpitalne trudy nabył drzewko, przystroił, wiedział bowiem, że żyję już świętami i atmosferą z nimi związaną. Bardzo pozytywny akcent. Można rzec, że Jan (dosłownie i w przenośni) to taki prezent na święta :)
Śpioch.
Gratuluje Wam Maleństwa, niech Jan zdrowo Wam rośnie Kochani :)
OdpowiedzUsuńsłodki maluch, dobrze że kociaki zaakceptowały nowego członka rodziny ;)
Gest Twojego męża bardzo mnie wzruszył :))
A opowiadania o szpitalu zasmuciły, personel powinien informować o tym co w danej chwili robi pacjentowi, ech..
ale dobrze, że wszystko skończyło się pozytywnie i już jesteście cali i szczęśliwi w domu :)
Powodzenia ! :))
Bardzo dziękujemy:)
UsuńPiękny ten Wasz Świąteczny Prezent! :) Gratulacje!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńWielkie Gratulacje! Ps. Mój 6-letni brat to także Jan :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńŚliczny chłopczyk :)
OdpowiedzUsuńczarnamyszka1994.blogspot.com/
Gratuluję! Prawdziwy prezent :-) Śliczny chłopczyk :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńSliczna dzidzia :) Gratulacje!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńJest śliczny! I ma bardzo ładne imię. Właśnie się zastanawiałam jak koty mogą zareagować, po powiem szczerze że moje sierściuszki są bardzo tolerancyjne jak znajomi przychodzą z dziećmi, ale znam parę takich które są dość agresywne. :c
OdpowiedzUsuńDziękuję. Kociaki powoli się oswajają i robią coraz bardziej ufne:)
UsuńGratuluję młodym rodzicom! Życzę Ci aby wspomnienia porodu szybko zostały zastąpione wspaniałymi, wspólnymi chwilami z Jankiem :))) Ach jak ja Tobie zazdroszczę tego Małego Szczęścia!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Gratuluję z całego serca. Piękny prezent na święta ♥
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWspaniale, że już jesteście w domu! I jak Mąż się pięknie postarał! Mam nadzieję, że masz pomoc i czujesz się dobrze. Jan przypomina mi trochę mnie jak byłam mała - też byłam śniada i miałam takie ciemne włoski i oczyska :)
OdpowiedzUsuńskończyło się w końcu na cesarce?
Dziękuję:) Mam pomoc także narzekać nie mogę. Czuję się nienagannie choć szwy trochę pobolewają. Niestety cesarki nie miałam, choć marzyłam o niej kiedy skurcze zrobiły się trudne do zniesienia. Udało się jednak przeżyć i mam nadzieję, że trauma porodowa kiedyś minie;)
UsuńKiedyś na pewno, ale ostatnio dużo czytam o porodach w polskich szpitalach i dla mnie to skandal, że jakieś 80-90 proc. ma traumę... Wydaje mi się, że to nie jest kwestia bólu i wytrzymałości, ale tego jak jesteśmy traktowane przez personel...
UsuńA znieczulenie jakieś dostałaś?
Pociesz się tym, że niektóre kobiety po cesarce przez wiele miesięcy dochodzą do siebie, a Ty dzięki porodowi naturalnemu pewnie szybko staniesz na nogi (w sensie, że już nawet szwy nie będą się dawały we znaki), czego Ci z całego serca życzę.
Buziaki dla Jana :*
Dziękuję:) Personel właśnie na poziomie w miarę był. Może z 10 procent okazało się burakami, a reszta bardzo w porządku. Dla mnie ból pozostawił traumę. Znieczulenia nie dostałam, nawet gazu rozweselającego nie dali. Pewnie w miarę sprawnie powróceę do formy choć szwy dają o sobie znać jednak póki co;>
UsuńNacinali Cię, Słonko? Bo teraz są dwie zupełnie różne szkoły: jedna mówi, że lepiej naciąć, druga że lepiej popękać (np. w Kanadzie nacinają TYLKO na życzenie pacjentki).
UsuńDzielna była i jesteś. Podziwiam, zazdroszczę, mam też nadzieję urodzić bez znieczulenia :*
Nacinali oczywiście;> Oczywiście, bo w szpitalu, w którym rodziłam większość pacjentek czeka ten 'zaszczyt' ;) Ale przyznam, że nie zwróciłam jakoś specjalnie na ten fakt uwagi - było mi wszystko jedno;>
UsuńTeż czytałam, że to nie boli i "nie przeszkadza', tyle że powinni zapytać Cię o zgodę i w miarę możliwości tego unikać, ale pewnie minie jeszcze wiele lat zanim coś się u nas naprawdę zmieni.
UsuńJak to jest być taką "namacalną" już mamusią? ;)
Zgadzam się, wypadałoby zapytać, bo też mi się wydaje, że tak profilaktycznie to stosują by przyspieszyć i nie męczyć się z pacjentką za długo. Na mnie wrażenia to nie wywarło, bo także spieszno mi było do końca;>/ Miło, że maluch już z nami. Pracujemy nad przestawieniem trybu by dawał pospać w nocy, bo nie ukrywam, że doskwiera mi lekkie zmęczenie. W tym tygodniu wybierzemy się może na pierwszy spacer także ogólnie jest sympatycznie:) Od czasu rozwiązania jakby czas przyspieszył;)
UsuńZazdroszczę Ci trochę :) ale nadal nie umiem sobie wyobrazić Naszej Małej...
UsuńWybierzcie się na spacer wieczorem - świeże powietrze powinno zmęczyć Jasia i może da Wam pospać? Mój brat (nota bene Jaś) tak reagował - na dworze (urodzony w sierpniu) potrafił spać i spać, i spać ;)
Szybko zleci do marca. Jutro właśnie wybieramy się na 15-20 minutowy spacer. Dzisiaj miało miejsce mini werandowanie. Zobaczymy jeszcze jaka pogoda będzie. Mam nadzieję, że faktycznie trochę się zmęczy;)
UsuńKurcze, ale będziecie fajnie wyglądać - malec i dumni rodzice z wózkiem :)
UsuńI jak tam? Już po spacerze? jakieś efekty? :)
UsuńTak, po spacerze, pospał sobie przez pół godziny i chyba był zadowolony:) Jutro może też się wybierzemy, ale zobaczę jaka pogoda i stan Jana, bo wymiotuje po wskazanych witaminach - D.
UsuńOjoj, biedny Malec. Mam nadzieję, że mu szybko przejdzie.
UsuńPiękny chłopczyk i piękne imię mu daliście :) Dużo zdrowia dla Was i pociechy z Jasia :)
OdpowiedzUsuńMalutki jest prześliczny! Napatrzeć się na niego nie mogę :) Gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńEwa no pięknie, a ja totalnie nie wiedziałam, że Ty byłaś przy nadziei ;-) Bardzo się cieszę ;-) Miałam podobne doświadczenia jak Ty, kiedy rodziłam półtorej roku temu. Ale Jasiu jest kochany ;-) No to będziecie mieli niezapomniane święta ;-) Gratulacje dla rodziców Jasia ;-)
OdpowiedzUsuńGratuluję Wam z całego serca, widać że Janek to dorodny chłopak no i jaki przystojniak to chyba po mamie :-)
OdpowiedzUsuńWidzę że koty wykazują zainteresowanie nowym członkiem rodziny, daj znać jak ta ich wspólna relacja z Jasiem się układa. Jeszcze raz Wam serdecznie gratuluję a pomysł z drzewkiem genialny :-)
Gratuluję Ewo, masz pięknego synka o prześlicznym imieniu. Dzięki za informacje, czego mogę się spodziewać w szpitalu, jak będę rodzić. To zdjęcie ciekawskiego kota jest cudowne. Mam nadzieję, że wszystko jest o.k
OdpowiedzUsuńDziękuję. Z perspektywy czasu stwierdzam, że w szpitalu nie było tak źle;)
UsuńGratuluję, śliczny bobas :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie gratuluję takiego prezentu. Masz tak ślicznego synka,że nic tylko go schrupać! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńUroczy Chłopiec :) Wielkie gratulacje :) A pomysł z choinka rewelacyjny :*
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńWielkie gratulacje Ewo ! Tobie życzę szybkiego dochodzenia do sił, Wam wszystkim uczenia się siebie nawazajem.
OdpowiedzUsuńTo co napiszę to wyświechtane trochę słowa: macierzyństwo jest cudowne, ale to przecież bardzo wielki trud. Dlatego niech zarówno w radościach jak i troskach wspiera Cię Twój poślubiony :-)
Jaki on przystojny:) Serdecznie gratuluję:) Kociaczek chyba mocno zainteresowany:P Ale nie jest zazdrosny co? Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Kociaki właśnie chyba nie są zazdrosne, może dlatego, że są dwa:)
UsuńGratulacje ! :) Przystojniak z tego Jana ;) Ja tez bardzo długo miałam traume zwiazana z porodem a obecnie staramy się o drugie dziecko , dlatego mogę Cię pocieszyć, że z czasem to przejdzie ;))
OdpowiedzUsuńDziękuję. Faktycznie, z czasem nawet sam pobyt w szpitalu nie wydaje się być takim złym jak na świeżo;)
UsuńJaki śliczny bobasek! :-) Wielkie gratulacje! Mam nadzieję, że szybko dojdziesz do siebie, wystarczy spojrzeć na maleństwo i od razu jest lepiej :-)
OdpowiedzUsuńWitaj na świecie Maluchu :). Gratuluję z całego serca. Poporodowa trauma to drobiazg w porównaniu z ogromem szczęścia i radości, który stanie się Waszym udziałem!
OdpowiedzUsuńGratuluję z całego serducha :-) A synek jest prześliczny :-)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że myśl o porodzie tak mnie przeraża, że wciąż odwlekam zajście w ciąże, boję się bólu, traumy, o której piszesz i tego, że nie umiałabym się zająć takim maluszkiem, bo nigdy nie miałam styczności z noworodkiem, nawet na rękach nie trzymałam!
Dziękuję:) Na pocieszenie powiem, że ja też nie miałam zbyt dużej styczności z takimi małymi dziećmi. Zajmowałam się od czasu do czasu chrześniakiem, ale był on na innym nieco etapie (rok/dwa lata). Ale szybko można załapać o co chodzi. O bólu zapomina się w zasadzie i trauma mija...chociaż preferowałabym cesarkę jednak w przyszłości:)
UsuńNo właśnie ja też zazwyczaj miałam styczność z dziećmi powyżej roku, ale z nimi już choć trochę można się dogadać, więc jest jakoś łatwiej ;-)
UsuńI jak sobie dajecie rade? Z każdym dniem jest łatwiej? :-)
Myślę, że jest coraz łatwiej, poznajemy się i pewne zachowania nas już nie dziwią. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej choć przyznam, że zmęczenie daje się we znaki. Czasami nie mam nawet chwili by włączyć komputer. Maluch śpi trochę w dzień, ale prócz śniadania, prysznica i wyprasowania kilku rzeczy trzeba się nim opiekować;>
UsuńOby z czasem było jak najlepiej :-)
UsuńGratulacje! Piękny mały Jan :) I z kotami nawet się zaprzyjaźnia, to dobrze:) będziecie mieli cudne święta :)
OdpowiedzUsuńOgromne gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńA kot jaki ciekawski :)
Dziękuję:)
UsuńPrzyjemność po mojej stronie! ;)
UsuńO jejku jaki słodziak! Gratuluję :* Cudowny prezent pod choinkę, ach- jakie to cudowne być mamą. Mam nadzieję, że kiedyś w przyszlości i Mi będzie dane mieć takiego maluszka kochanego. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Wam zdrówka:)
Cudna kruszynka :) Gratuluję serdecznie ! Niech Jan rośnie zdrowo :)
OdpowiedzUsuńJanek jest taki słodki, napatrzeć się na Niego nie mogę ! :)
OdpowiedzUsuńjak Wam mijają dni Kochani ? :)
Dziękuję bardzo:) Jestem trochę zmęczona choć muszę przyznać, że tryb się nieco ustabilizował i noce w większości (w przeciwieństwie do początków) są przesypiane;) Jana zaczęły męczyć kolki niestety.
UsuńGratuluję.Niechaj Jaś się zdrowo chowa :)
OdpowiedzUsuńAż się wzruszyłam kochana oglądając zdjęcia.. malutki jest przepiekny! A kotek jaka pozycja :) gratuluję i życzę dużo zdrówka dla małego i mamy :)
OdpowiedzUsuńjaki słodziak
OdpowiedzUsuńsłodka dzidzia i kiciak też
OdpowiedzUsuńPiękny jest ;) a włosy cudowne ;)
OdpowiedzUsuńZapraszamy pisane-szczesciem.blogspot.com
thx :)
OdpowiedzUsuńps. meybe follow;)?
bardzo lubię twojego bloga! Fajne zdjęcia i na temat pewno tu jescze zajrze :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :)
http://queenfordesign.blogspot.com/
Mamusiu :) wszystkiego najlepszego dla Was, taki piękny jest...
OdpowiedzUsuńGratulacje! Życzę dużo zdrowia Tobie i Jasiowi. Jest przesłodki :)
OdpowiedzUsuń/spoznienie.blogspot.com/
Ależ malutki jak aniołeczek, kiedy moje dzieci były takie ? czas tak szybko płynie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam całą Rodzinkę!