W miniony czwartek wybraliśmy się z mężem do niemieckich miasteczek: Braunschweigu i Wolfsburga. Pierwsze z miejsc wydało mi się dość ładne i zadbane. Zaliczyliśmy w miarę sprawny spacer, udaliśmy się także do galerii handlowej na lody. Kawiarniane stoisko wydawało się zachęcające. Niestety jednak, w tym punkcie pojawia się z mojej strony minus - ekspedient podawał wafla z ręki, a nie przez serwetkę. Rok temu zaczęłam zwracać uwagę na tego rodzaju 'higieniczne szczegóły'. Tak więc jedynie zdeterminowany by tam zjeść mąż skusił się na lody. Ja postawiłam na McFlurry'ego;)
Głównym naszym celem wycieczki był jednak wodny pokaz w Wolfsburgu. Zaczynał się ok. 22, a trwał pół godziny. Mąż miał okazję bycia świadkiem widowiska dwa lata temu. Zrobione przez niego zdjęcia i filmiki zdecydowanie zachęcały. Porównując jego nagrania z przeszłości z rzeczywistością rozczarowałam się nieco: przed dwoma laty zastosowano ciekawszy podkład muzyczny oraz zaprezentowano bardziej interesujące figury. Sam mąż potwierdził, że nieco gorzej w czwartek to wszystko się prezentowało. Nie żałuję jednak, że dane było mi obejrzeć Wassershow, bo wcześniej nie miałam takiej okazji. Podsumowując: widoki ładne, ale nastawiłam się na 'powalenie' na kolana;)
Na koniec zamieszczam trochę fotografii z dnia codziennego:)
Altana ewoluowała. Na dzień dzisiejszy można rzec, że jest skończona. Rozważaliśmy wstawienie do niej ścian (pergoli - nie wiem czy poprawne określenie), jednak dzięki temu, że ich nie ma wyczuwalna jest przestrzeń. Dodatkowo mąż stworzył ławko-huśtawkę na której spędziliśmy dzisiaj, korzystając z ładnej pogody, dużo czasu:)
Cieszę się, że upały ustąpiły miejsca znośnej i przyjemnej pogodzie. Jeden z kociaków bowiem dotkliwie odczuwał wysoką temperaturę.
Fanom kryminałów zdecydowanie polecić mogę książkę 'Przerwane milczenie'. Drugą zaprezentowaną pozycję przeczytałam dość sprawnie i nie nudziłam się aczkolwiek po autorze spodziewałam się większej ekstrawagancji;)
Zastanawiam się czy inni Blogerzy także cenią soki świeżo wyciskane z owoców. My w ostatnim czasie delektujemy się pomarańczowym. Z dwóch kilogramów tych owoców powstają prawie trzy pełne szklanki napoju:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Widoki bardzo ładne, a pokaz wodny mimo wszystko robi wrażenie :-) Kociak uroczy, a wyciskanych soków nie piję, tych z kartonu też nie, u mnie przeważa tylko woda niegazowana ;-)
OdpowiedzUsuńAltana super, kociak faktycznie zmęczony upałami...Cieszę się, że wycieczka się udała:)
OdpowiedzUsuńAle świetne koty :) Co to za rasa? Rosyjskie niebieskie?
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Jeden z nich to rosyjski niebieski (górne zdjęcie i to z piłką), na podłodze i pod krzesłem zarazem leży zaś brytyjski;)
UsuńWodny pokaz musiał być zjawiskowy, podobne pokazy są we Wrocławiu ale podejrzewam, że nie są lepsze niż te w Wolfsburgu :)
OdpowiedzUsuńJeśli soki to tylko wyciskane. Nie wiem kiedy piłam sok pomarańczowy kupiony w sklepie ;)
Właśnie pamiętałam, że ktoś pisał o takich pokazach we Wrocławiu. Nie pamiętałam jednak kto, bo było to jakiś czas temu już;)
UsuńKsiazki <3 coraz bardziej ci kurcze zazdroszczę! Ooooo tak jeśli chodzi o soki pijam tylko swiezo wyciskane :))
OdpowiedzUsuńTop Chef to nowość (amerykański już leci dawno)... program już nie dla kucharzy amatorow lecz tych którzy znaja się na rzeczy :) nie masz pojęcia jak ciesze się ze znalazłam bratnia dusze, z która będę mogla porozmawiać na temat Mastera ! :D;*
Hahaha, ja tez zostawiłam ostatnio sporo kasy w sklepach :) Dziekuje za wiare we mnie :)))
UsuńZakochałam się w tym kocie <3... nie mogę oderwać od niego oczu! ;)
OdpowiedzUsuńObserwujemy? :)
Kochana ale Ty masz dobrze z tymi wyjazdami <3 Soczki wyciskane wprost uwielbiam :-* Altana - marzenie . O kotkach będę się powtarzać , są po prostu magiczne , nieziemskie <3
OdpowiedzUsuńTo koty brytyjskie, nie? Cudne mają oczy ♥
OdpowiedzUsuńKocur brytyjski, kotka rosyjska:)
UsuńEwo, fajnie, że nie zrobiliście ścian. Moim zdaniem lepiej byłoby powiesić płócienne lub lniane zasłony. Macie przepiękne kociaki.
OdpowiedzUsuńCieszę się ,że przybliżasz mi miejsca w których nie byłam :-)
Pozdrawiam mocno.
DZIĘKUJĘ BARDZO:)
OdpowiedzUsuńco powiesz na follow?:)?
Ja uwielbiam świeżo wyciskane owoce:) CO do pokazów muzycznych przy fontannach we Wrocławiu też można taki obejrzeć przy Hai Stulecia:) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na konkurs:) www.buycheapookfit.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńTe pokazy wodne stały się bardzo popularne, jakoś widziałam to parę razy i zdecydowanie pierwszy efekt zrobił na mnie wrażenie kolejne już nie.
OdpowiedzUsuńAltana jest niezwykle piękna, bardzo mi się podoba, zachwycająca również jest, ta polana za nią bez "sąsiadów".Tyleeee przestrzeni, wow!
KOCIAKI SŁODZIAKI-są cudne, też bardzo kocham, i pochwalę się, że mam dwa w domu.
co do naturalnych soków, to piję ze wszystkiego...z brzozy z buraków, z pokrzywy...z ananasa...itd
Pozdrawiam gorąco):
Uwielbiam soki świeżo wyciskane z pomarańczy - odkąd zaczęłam je pić, ten z kartonu już mi nie smakuje :c
OdpowiedzUsuńPiękna altana, zawsze marzyłam żeby mieć taką, i móc w niej siedzieć podczas letnich burz...
Bardzo podoba mi się Wasza altanka i huśtawka. Lubię spędzać popołudnia w ogrodzie. Co do pokazów to nie miałam okazji zobaczyć.
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę tego wyjazdu :D Pokaz fontann widziałam tylko raz, ale byłam bardzo mała, więc niestety nic nie pamiętam. Ta huśtawka jest świetna! Popołudnia spędzone na niej z miseczką owoców i książką, ach... :D Hahahhaah moje psy wyglądaly dokładnie tak samo jak Twój kot podczas upałów. Co chwila zmieniały miejsca leżenia i miały takie zmęczona mordki. Sok ze świeżo wyciskanych owoców bardzo lubię, ogółem soki :) Pomarańczowy był moim ulubionym, moja mama mówi, że się w nim "kąpałam". Teraz nie mogę go już pić, sprawdziło się "co za dużo, to niezdrowo" :D
OdpowiedzUsuńChętnie posiedziałabym w takim ogrodzie:)
OdpowiedzUsuńI też zazdroszczę takiego wyjazdu, no i kociaków-cudne są ;)
Zdjęcia pokazów niesamowite. Pięknie to wygląda.
OdpowiedzUsuńHuśtawkę macie super! Fajnie posiedzieć sobie na niej wieczorami :)
Uwielbiam sok ze świeżo wyciskanych pomarańczy. Jeszcze jak ktoś wyciska go za mnie to w ogóle niebo w gębie ;)
www.mojezycie-przedslubem.blogspot.com
jak mi się marzy taka altana w moim ogrodzie! chyba muszę mojego chłopaka do roboty zagonić ;)
OdpowiedzUsuńJak ja będę miała własny dom to taką altankę będę miała, napewno! Nie odpuszczę:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: SESZEL.BLOGSPOT.COMt
Może jeśli Ci się spodoba to zaobserwujesz?
Kurcze te koty mają tak niesamowite oczy, że zawsze nie mogę się napatrzeć czy to nie sztuczne :)
OdpowiedzUsuńA beautiful post. Great pictures!! :-)
OdpowiedzUsuńGreetings from the Netherlands,
Gert Jan
Ten kociak jest wspaniały :-)
OdpowiedzUsuńpiękny kot:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Zazdroszczę wycieczki :) a co do soków ja również uwielbiam świeżo wyciskane, mam w planach sprawić sobie prezent i kupić sokowirówkę :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia! pozazdrościć wyjazdu...
OdpowiedzUsuńściskam
Uwielbiam świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy!
OdpowiedzUsuńbardzo cenię świeże soki, dlatego ostatnio przytachałam z domu rodzinnego sokowirówkę, która ma ponad 20 lat - moja mama robiła sobie soki jak była w ciąży ze mną ;) mój faworyt - marchew, jabłko, seler ;) a mąż bardzo zdolny! altana super, a huśtawka to już w ogóle ;))
OdpowiedzUsuńdodam jeszcze tylko, że jak zawsze - TWOJE KOTY UKRADŁY MOJE SERCE! :)
UsuńNajgorsze co może być, to postawić wysokie wymagania miejscom, które się odwiedza... Ja wtedy zawsze wracam rozczarowana :/ Altana z huśtawką to cudowna rzecz, marzą mi się, ale dopóki mieszkam w bloku, to w sferze marzeń pozostaną, w domu rodzinnym mam taką właśnie huśtawkę i uwielbiam spędzać na niej czas ;) I na koniec sok, jeżeli pijam, to właśnie tylko świeżo wyciśnięty z owoców, kartonowe soki mnie zawsze zniechęcają ;)
OdpowiedzUsuńA, jednak trochę widać brzuszek ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się wybraliście gdzieś w weekend. Nawet jeśli nie zawsze widoki czy atrakcje powalają to jednak poszerza się swoje horyzonty :)
Bardzo lubię książki Charlotte Link. A kociak jest po prostu uroczy :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam sok pomarańczowy. Tzn. nektar albo świeżo wyciśnięty :)
OdpowiedzUsuńUrzekająca codzienność w Twoim wydaniu :)
OdpowiedzUsuńSuper widoki
OdpowiedzUsuńPodobają mi się rynki niemieckich miasteczek, chociaż nie miałam okazji ich widzieć w rzeczywistości. :)
OdpowiedzUsuńHuśtawki zazdroszczę, moje marzenie niespełnione - poczytałabym książkę na takiej :)
Pokaz na fotkach wygląda pięknie!
OdpowiedzUsuńno no podobają mi się foteczki :D
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia!:D
OdpowiedzUsuńŚwieżo wyciskany sok z pomarańczy uwielbiam! Pyszny i super zdrowy!Fajnie wykorzystujecie z mężem wolny czas, popieram taki styl życia :)
OdpowiedzUsuńale mi smaka narobiłaś tym sokiem chyba jutro też sobie taką bombę witaminową zafunduję :))
OdpowiedzUsuńTo już kolejna relacja z Paryża, którą się zachwycam. Dzięki blogowym wizytom pewnie w końcu i ja tam zawitam. A "Przerwane milczenie" czytałam w zeszłym roku. Teraz czytam "Echo winy". Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiękny niebieski kotek,marzę o takim kiedyś :)
OdpowiedzUsuń