Naszła mnie dzisiaj chęć ponarzekania nieco. Na każdym
bowiem kroku spotykam się z postawą, a w zasadzie cechą nakierowującą ludzi na
działanie ‘pod kogoś’. Samej także zdarza mi się zachować w taki sposób, staram
się jednak to w sobie zwalczać i myślę, że całkiem nieźle mi to wychodzi (choć długa droga przede mną niestety). Wydaje
mi się, że warto żyć w zgodzie z samym sobą. Nie do końca rozumiem także
postawę mówienia komplementów kiedy tak naprawdę dany obiekt nie wzbudza
zachwytu. Wychodzę z założenia: po co kłamać? Nawet gdyby nas poproszono o
wyrażenie opinii (a sumienie podpowiada, że powinna być raczej negatywna),
można w delikatny sposób zasugerować, że może nie jest to do końca dobra droga
pozostając przy tym w zgodzie ze sobą. Coraz częściej zaczynam sobie myśleć, że
robienie czegoś pod opinię publiczną może naprawdę zatruć życie. Większości
ludzi mijanych na ulicy nie spotkam już, a nawet jeśli to miniemy się bez słowa
więc czemu ma mi zależeć na tym by ktoś mnie lubił. Nie mówię o zachowywaniu
się jak burak (staram się unikać takiej postawy) aczkolwiek z
perspektywy czasu stwierdzam, że do okresu liceum włącznie zachowywałam się co
najmniej w niezrozumiały obecnie dla siebie sposób. Bałam się wyrazić szczerą
opinię, wolałam zatem milczeć by się nikomu nie narazić. Teraz uważam, że nie
muszę grać kogoś kim nie jestem, nawet jeśli nie spodoba się to innym.
Zmieniając temat: Jan skończył 4 miesiące, dieta może być nieco bogatsza. Póki
co soki kupuję by wypróbował nowe smaki. W wakacje będzie pił przygotowane
przeze mnie. Jabłka, winogrona, maliny dzielnie znosi. Śliwka natomiast chyba
zbyt ciężkostrawna się dla Jana okazała. Nie chciał po jej spożyciu pić mleka i
stał się marudny. Na wszystko przyjdzie jednak pora i za kilka miesięcy
ponownie spróbujemy mu ją podać;) Ponadto trochę się wczoraj zmartwiłam,
mianowicie zaobserwowałam plucie wodą. Nie nadążaliśmy ze zmianą śliniaków. Mąż
obstawiał ślinienie się w związku z ząbkowaniem. Profilaktycznie zadzwoniłam
jednak do położnej i ukoiła nieco zszargane nerwy mówiąc, że małe dzieci nie
radzą sobie z nadmiarem śliny stąd też takie potoki mogą mieć miejsce. Wiadomo,
że ślina jest nieodłącznym elementem ząbkowania, ale zmartwiło mnie to
chlustanie.
Janowe menu. Na początku używaliśmy mleka Enfamil, nie służyło jednak Janowi - silne zaparcia. Zmiana na Bebilon nieco pomogła, ale z czasem także okazała się niewystarczająca. Zaczęliśmy zatem podawać Bebilon Comfort przeciw zaparciom, ukojenie jednak również było krótkotrwałe (choć różnica zauważalna). Obecnie 2x dziennie dajemy zwykły Bebilon, pozostałe 50 procent stanowi Comfort, a w połączeniu z sokami pomiędzy mlecznymi posiłkami Janek całkiem nieźle sobie radzi pod względem zaparciowym;)
Pierwsze jedzonko ze słoika: jabłka z bananami, jak widać smakowało;)
Dobrze, że zimowa kurteczka mogła już pójść w odstawkę. Obecnie ma nieco cieńsze odzienie aczkolwiek ubieranie Jana na spacer i tak jest dość uciążliwe. czekamy zatem na ciepło tak by bluza wystarczała w zupełności.
W gondoli i w łóżeczku (pomiędzy wałkami z ręczników).
Pakiet ćwiczeń na brzuchu;)
Wygłupy w gondoli.
Bracia;)
Ulubione łóżeczko Reksia;)
Mała Yola:)
Jasia bolą dziąsła, a mamusia go usypia:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Rozśmieszyło mnie niesamowicie zdjęcie z podpisem "Bracia", oboje w łóżeczkach... :)
OdpowiedzUsuńJa do tej pory uwielbiam te gerberowe owocowe musy! Czasami namawiam mamę i mi kupuje, szczególnie bananowy i z jagodami. Mniam!
Na ostatnich zdjęciach widać jaki wielki z niego chłopak! :) Wygłupy w gondoli - przecudne! Cała Mama. Powtarzam się ;)
OdpowiedzUsuńale kochany, napatrzeć się nie mogę
OdpowiedzUsuńPewnie słyszysz to nieraz, ale Janek jest przecudowny, chłopczyk do schrupania :) Widać podobieństwo do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale ja uwielbiam jedzenie dla dzieci, szczególnie kaszki :)
beautiful pictures!
OdpowiedzUsuńciao
"Coraz częściej zaczynam sobie myśleć, że robienie czegoś pod opinię publiczną może naprawdę zatruć życie." Zgadzam się z tym słusznym spostrzeżeniem :)
OdpowiedzUsuńEwa tak czytam Twojego posta i uśmiecham się do Was :) Janek jest uroczym dzieckiem no i Wasze Kotałki !
A Ty jak zawsze pięknie wyglądasz ;)
Zgadzam się z Tobą, nie warto udawać czy robić coś pod publikę, ostatnio też to stwierdziłam, szkoda sił i energii :-) A Jasiu cudowny, mały przystojniak Ci rośnie, i jakie ma ładne duże oczyska :-)
OdpowiedzUsuńbracia:D świetne:P w ogóle zdjęcia prześliczne:) pozdrawiamy:)
OdpowiedzUsuńJak ten czas leci, ale już duży chłopak z Jana:)
OdpowiedzUsuńśliczny ten Janek;) dzieci szybciutko rosną;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbracia:D ladniusie te Twoje 'maluchy' Od tego, co sobie inni pomysla wyleczyly mnie dwie rzeczy: londynska ulica i slowa znajomej, ze 'przeciez i tak obgadaja'. Pozdowiam serdecznie. Monika
OdpowiedzUsuńChciałam Ci napisać o tym ślinieniu, ale widzę, że położna wyjaśniła wątpliwości. 4 miesiące - ech, kiedy to było... dzieci tak szybko rosną, mój ma już 13 miesięcy, a wydaje mi się, ze urodził się wczoraj.
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś Ewo temat na który można by było długo się wypowiadać. zgadzam się, że duża część osób nie wypowiada się szczerze, tylko cukruje w jakimś celu, najczęściej by zdobyć sympatię danej osoby. nie wiem, jak Ty, ale ja wyczuwam z daleka te sztuczne komplementy. Nie komentuje, bo nie ma sensu.
OdpowiedzUsuńTwój Jasio jest taki piękny, nie mogę się na niego napatrzeć, ma takie duże, uśmiechnięte oczka(jak jego mama)
Ewo, jestem bardzo ciekawa czy koty nie są zazdrosne o Jasia?
Bałam sie właśnie, że będą, a siłą rzeczy nie mogę im poświęcać tyle uwagi co kiedyś, Jan potrzebuje jej znacznie więcej. Na szczęście nie obrażają się i myślę, że oswoiły się z nową sytuacją i zazdrosne nie są (taką mam przynajmniej nadzieję;>).
UsuńJaki przystojniak! Po mamusi!
OdpowiedzUsuńUwielbiam patrzeć na tego Twojego Jasieńka :) Jest śliczniutki!
OdpowiedzUsuńJaki Jan jest piękny! Oczy po prostu nieziemskie :) I jak fajnie bracia sobie leżakują - każdy na swoim miejscu ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcie Bracia jest najlepsze ;)))
OdpowiedzUsuńWidzę, że Jan rośnie jak na drożdżach ;)
ale ten czas leci :) duzy chlopak :) pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńJaki z Jasia już kawał chłopa! ;) Masz rację, że udawanie (ogólnie) jest męczące, najgorzej kiedy dotyczy nie obcych, a bliskich...
OdpowiedzUsuńAleż on rośnie! Jak na drożdżach :) Podziwiam za karmienie. Sama bym do końca nie wiedziała co kiedy podawać, by dziecku nie zaszkodzić. Rodzice i dziadkowie twierdzą, że przecież dziecko można karmić normalnie, bez żadnych papek, ale ja jakoś nie jestem przekonana i na pewno nie będę dawała swojemu dziecku "wszystko od razu". Czasy się zmieniły i dziś możemy znacznie więcej wiedzieć od naszych rodziców czy dziadków na temat żywienia dzieci tak, aby im nie zaszkodzić. Ja zamierzam w przyszłości z tej wiedzy korzystać :)
OdpowiedzUsuńDzieci z miejsca wywołuja uśmiech na twarzy. Szkoda ,że w dorosłym wieku ta umiejętność mija, chociaż nie u wszystkich.
OdpowiedzUsuńFantastyczny chłopczyk:) jaki duży:)
OdpowiedzUsuńJak się uśmiecha, o jeny :D Ty taka drobniutka a on już duży Chłopak!!
OdpowiedzUsuńŚliczny chłopak z niego! Nienawidzę udawania i tego nie robię, więc czasem się komuś narażę, ale też się już tym nie przejmuję.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: cudasny chłopczyk!
OdpowiedzUsuńPo drugie: zdjęcia z kotem- rewelacja:)
Po trzecie: jeśli początek posta dotyczył karmienia to my karmimy sloikami i mm i mam poparcie 2 położnych więc na wszelkie docinki w sprawie otruwania mojego dziecka mówię: taka była moja decyzja i potem następuje kropka w zdaniu i nie ma dalszego tłumaczenia:)
Aha i Olka również uwielbia spacery ale bez ubierania się także też czekamy na latooo:)