Jest postęp. Co prawda półtora tygodnia temu byłam na
rozmowie w sprawie niegodziwego zachowania Jasia, ale już od ponad dwóch nie ma
z nim większych problemów. Sam próbuje się ubierać rano, nie płacze przy
wyjściu, grzecznie idzie do samochodu, a z auta do przedszkola. Nie rozgrywa
się również dramat w szatni czy po wejściu do sali jak to było jeszcze nie tak
dawno temu. Jest więc dobrze. Na chwilę obecną nuda w domu wydaje się większym
złem aniżeli przedszkole. Oczywiście nie wiem jak by to było po dłuższej
przerwie spowodowanej mocniejszym przeziębieniem np., ale póki co nawet w
poniedziałek (po weekendzie) współpraca przebiega bezproblemowo. Przedszkolne atrakcje (wycieczka autokarem do lasu, wspólne robienie sałatki owocowej, prace artystyczne) robią swoje. Me serce raduje się zatem;)