Coś dziwnego zaczęło dziać się z Reksiem. Zaobserwowaliśmy kulenie,
ale także izolację. Zawsze biegł do miski jak usłyszał jej brzęknięcie wiedząc,
że zaraz będzie mokre jedzenie. Około dwa tygodnie temu zaczęły się wspomniane
problemy, do stanowiska z pokarmem trzeba było go nieść żeby coś zjadł. Nie ukrywam,
że straciłam humor obserwując co się z nim dzieje. Kilka miesięcy wcześniej
także miał epizod z kuleniem, ale przeszło po kilku dniach. Tym razem jednak
interweniowaliśmy. Weterynarz zalecił zastrzyki przeciwbólowo – przeciwzapalne.
Niestety nie dawały one efektu. Kolejnym etapem było prześwietlenie łapek,
które jak się okazało są zdrowe. Przy okazji wyszło, że ma tasiemca (szok, bo
1. odrobaczany był dwa tygodnie wcześniej maścią na kark; 2. jest kotem
niewychodzącym, a jak wyczytałam żeby załapać paskudztwo trzeba zjeść pchłę.
Nie mam pojęcia jak takowa znalazła się w zasięgu jego pyszczka), ale dostał
zastrzyk i po tasiemcu. Za tydzień otrzyma kolejny żeby nie nastąpiło
odrodzenie. Zbadaliśmy mu także krew, wszystko ok. Weterynarz zasugerował, że
jego stan może mieć podłoże behawioralne. Zaczęliśmy więc myśleć co mogło
wydarzyć się ok. dwóch tygodni temu. Jedyne co przychodzi nam na myśl to fakt,
że Jasiu został wypuszczony z ‘boksu’ (dywan na którym się wcześniej znajdował
i bawił odgrodzony był poduszkami, teraz granice zostały otwarte). Może Reksio
poczuł się zagrożony ‘nową’ osobą na swoim terenie? Podejrzewam u niego
depresję w związku z tym. Jasiowi nie wolno dotykać kociaków, bo nie umie się z
nimi jeszcze obchodzić, ale mimo wszystko nowa sytuacja wywołać mogła u kocura
wstrząs i stres. Wydaje mi się, że jest ciut lepiej, staram się częściej do
kociaków zaglądać, zabawiać je żeby czuły się bezpiecznie. Dostają także
codziennie jakieś mokre jedzenie (wcześniej regularności w mokrym nie było, bo
bałam się o nerki, ale teraz robię wszystko by miały dobry humor i wrócił dawny
Reksio). Dobrym sygnałem jest na pewno to, że zaczął mruczeć czy czasami
miauczy jak się go głaszcze, kulenie też stało się ledwo zauważalne. Czy ktoś z
Blogerów spotkał się z przypadkiem kociej depresji? Jak jeszcze mogę poprawić Reksiowi
humor? Jeśli poprawa nie będzie
zauważalna to zamierzam kupić Feliway. Weterynarz wspominał o tej wtyczce do gniazdka
uwalniającej feromony kocie. Takowa ma zapewnić poczucie bezpieczeństwa
maluchom. Mam nadzieję, że niebawem Reksio formę całkowicie odzyska, bo inaczej
grozi mi osiwienieJ
Jeszcze tydzień temu regularny pacjent kliniki.
Prześwietlenie i pobieranie krwi było w znieczuleniu.
Do domu wrócił otępiony jeszcze.
Pozdrawiam serdecznie:)
Słodziak .!
OdpowiedzUsuńBiedak :( Może faktycznie wędrujący Jasio zaczął go stresować.. dla kota najmniejsza zmiana może być rewolucją. Pewnie potrzeba mu czasu i się przyzwyczai - nauczy się jak żyć z dzieckiem :) Nie jestem specjalistą, ale tak jak zwykle radzą na różnych forach i w programach (np. Kot z piekła rodem - mój ulubiony ;) - staraj się poświęcać mu więcej czasu, przede wszystkim dużo zabawy, wędki, piłeczki, głaskanie, i może zamontucjecia jakieś dodatkowe półki na wysokościach - tak żeby koty miały swoją przestrzeń trochę wyżej - tam Jasiek nie wejdzie, a one będą mogły go obserwować, skryć się w razie co, a koty potrzebują takiej przestrzeni, do której nikt nie ma dostępu. Będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńBiedny Reksio... Ja z moim rudszym też mam problemy ostatnio. Zaczął okropnie siusiać poza kuwetą. Niedługo udajemy się na badanie moczu. Próbowałam już chyba wszystkich odstraszaczy, i nie pomagają. Co jakiś czas pod schodami siuśki...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za poprawę kociego nastroju!
Biedny :( Trzymam kciuki i przesyłamy całusy :*
OdpowiedzUsuńojej jaki biedaczek, mam nadzieję, że wkrótce wszystko wróci do normy - niestety nie umiem nic doradzić
OdpowiedzUsuńJa również trzymam kciuki i mam nadzieję, że szybko nastąpi poprawa.
OdpowiedzUsuńWygląda przepięknie. Dawno nie widziałam takiego ślicznego zwierzaka:)
Słodki ten Wasz kociak. Oby z Jasiem szybko się dogadał i depresja zniknęła.
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za poprawę :)
OdpowiedzUsuńJaki biedny Reksio, jejku. Mam nadzieję, że szybko się polepszy jego stan!
OdpowiedzUsuńBiedaczek. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy takiego problemu z moimi kotami, ale dobrze Ewo, że trzymasz rękę na pulsie i kontrolujesz sytuację. Tak jak napisałaś, może kocur czuje się odrzucony. W takiej sytuacji należy zapewnić kotu jak najwięcej opieki i miłości. Powodzenia. I dawaj znać:)
OdpowiedzUsuńW kwestii kota Ci niestety nie pomogę bo od zawsze mam psy i to w tym gatunku mam lepsze rozeznanie. Mam tylko nadzieję, że problem szybko się rozwiąże i Reksio szybko odzyska pełnię sił i wróci do formy. PS. A wiesz, że kiedyś Cię widziałam w Gorzowie :). Już dawno miałam Ci o tym napisać. Było to bodajże 20 sierpnia, gdzieś tak koło 19, szłaś z Jasiem w wózku a ja zatrzymałam się, żeby przepuścić przechodnia na pasach a tym przechodniem byłaś Ty :). Było to na przejściu dla pieszych niedaleko AWF-u i Tesco na Myśliborskiej, idąc w stronę centrum. Rozpoznałam Cię ze zdjęcia, zgadzał się kolor wózka Jasia, Ty byłaś ubrana w spodnie i ciemnozielony sweter. Chciałam Ci nawet pomachać ale przecież się nie znamy :) a wysiąść z samochodu nie mogłam.
OdpowiedzUsuńOooo, to jest mi bardzo miło i jestem zaskoczona nieco:) I jak tu nie wierzyć w prawdy zawarte w stwierdzeniu 'świat jest mały':)
UsuńNie wiedziałam, że koty są takie delikatne psychicznie. Mam dwa psy i zawsze dokazują, nawet jak mają doła to wystarczy wyjąć ich ulubioną piłeczkę i humor od razu wraca. Kochają wszystkie dzieci, z czego bardzo się cieszę, nawet te jeszcze niesforne które dość topornie chwytają ich za futro.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że pupil wyjdzie z depresji, bo nie ma nic gorszego jak coś dolega naszemu przyjacielowi, a my nie wiemy co to może być.
Buziaczki :*
Kotów nie mam, więc nie podpowiem, ale mam nadzieję, że wszystko zakończy się dobrze :-) mój Laki jest zazdrosny jak biorę świnki na kolana, cały czas później zabiega o uwagę ;-)
OdpowiedzUsuńZdrówka dla Reksia życzę :)
OdpowiedzUsuńBiedny kociak. Mam nadzieję, że już jest lepiej.
OdpowiedzUsuńO mamo po twoim mieszkaniu hasa mój wymarzony kociak :)
OdpowiedzUsuńJej nigdy nie słyszałam o takim zachowaniu kociaków.
Oby mu szybko przeszło, bo widać że to prze kochany kociak.
Genialny wpis i wspaniały kot
OdpowiedzUsuń♥
pozdrawiam:*
Ola
Biedactwo. Oby jak najszybciej wrócił do dawnej formy psychicznej i fizycznej.
OdpowiedzUsuńMobilny maluch może być przyczyną stresu Reksia.
Nie czekaj, kup od razu Feliway do kontaktu.
Mocno trzymam kciuki za poprawę i przytulam.
bidulek :(
OdpowiedzUsuńFajniutkie te Twoje koteczki. Wyglądają na bardzo mięciutkie :)
OdpowiedzUsuńŚliczny kiciuś! Oby mu to przeszło!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Oby radość wróciła kociakowi!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za kocurka, słyszałam, że Feliway jest bardzo skuteczny.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twoje podejście do dziecka i kotów - wielu rodziców traktuje zwierzaka jak maskotkę dla swojego dziecka, wspaniale poczytać, że są i rozsądni ludzie :-) Pozdrowienia, głaski dla kociaków i buziaczki dla Jasia :-)
Oby szybciochem wrócił do 100procentowej formy:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńbiedny Reksio może rzeczywiście jest zestresowany ....;/ piękny kociak;*
OdpowiedzUsuńBiedny Reksio :( mam nadzieje że szybko wróci do zdrówka!
OdpowiedzUsuńPiękne koty <3
OdpowiedzUsuń